Ideą wystawy było zderzenie obrazu pierwszych miesięcy okupacji na Zamojszczyźnie, widzianych w obiektywie Kurta Goldmanna, niemieckiego żołnierza Wehrmachtu, z obrazem późniejszych lat okupacji, utrwalonym przez współczesnego mu Polaka, Feliksa Łukowskiego.
Na kilkudziesięciu zdjęciach i w listach adresowanych do rodziny Kurt
Goldmann udokumentował swoje wrażenia z pobytu na Zamojszczyźnie w
pierwszych miesiącach wojny, zanim latem 1940 roku został zwolniony do
domu.
Widzimy w nich, jak stosunkowo swobodnie mogły się wówczas układać
relacje między okupantem a okupowaną ludnością. Zjawisko -- w obliczu
późniejszych zbrodni niemieckich -- trudne do wyobrażenia.
Feliks Łukowski, w przeciwieństwie do Goldmanna, doświadczył całego
okresu okupacji. Na swoich zdjęciach udało mu się przedstawić
codzienność okupowanej Zamojszczyzny widzianą oczami młodego Polaka, a
co więcej, potrafił uzewnętrznić przemiany zachodzące we wnętrzu
fotografowanych osób.
Odmienność perspektywy, jaką widzimy w pracach tych fotografów, potęguje
jeszcze podobieństwo samych autorów. Łukowski i Goldmann byli
entuzjastycznymi amatorami fotografii, obaj byli nauczycielami i
postrzegali swój zawód jako życiową misję. Szczególny stosunek do dzieci
widoczny jest na zdjęciach obu fotografów.
W październiku 1943 roku, w wieku 46 lat, Goldmann został ponownie
wcielony do Wehrmachtu, a w lutym 1944 roku wysłany na front wschodni.
Tam dopiero poznał prawdziwe oblicze wojny i zobaczył jej krwawe ślady.
Z tej "podróży" nie wrócił do domu. Prawdopodobnie zginął w okolicach
Góry Kalwarii podczas zimowej ofensywy Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku.
Po wojnie Feliks Łukowski poświęcił się przede wszystkim pracy
nauczyciela i działalności społecznej. Zmarł w 1985 roku w wieku 66 lat.